Rozdział X
Kolejny dzień w Sosnowcu. Jest trzeci dzień. Czemu to tak
szybko leci? Jeszcze dwa dni i koniec? Jak to? Czemu.?
Wszystko co dobre mija szybko, wszystko co złe ciągnie się
tygodniami. Powalony los tego świata. Reszta to tylko chwile spędzone z tymi,
których kochamy. W moim wypadku chodziło o siatkówkę.
Wiem jak to się zakochać. Nie muszę kochać człowieka, bo
wiem, że nie każdy na to zasługuje. Siatkówka jest piękna! We wszystkich
znaczeniach tego słowa. Mam ją.. mam wszystko!
Wiele nauczyła się przez te dwa dni. Sosnowiec. Stąd zabiorę
najwspanialsze wspomnienia. Jeszcze tylko trzy dni. Potem koniec. Smutno mi jak
tak na to patrzę. Smutno.
Trening otarty. Cała hala wypełniona po brzegi. Zawstydzona
wyszłam na parkiet. Dziewczyny podpisywały co im tylko fani dali. Koszulki, kartki, zdjęcia, ręce,
piłki. Wszystko!. Ja usiadłam na ławkę, przyglądałam się temu wszystkiemu. Nie
spodziewałam się, że mnie kojarzą. A jednak.!
- Dzień dobry proszę pani! Mogę prosić o autograf?- zapytała
mnie mała dziewczynka. Malutka blondynka. Taka słodka.
- Jasne.! A wiesz kim ja jestem? Nie jestem nawet siatkarką!-
rzuciłam ze śmiechem, podpisując młodej zdjęcie reprezentacji.
- Wiem! Ty jesteś Kasia! Mój brat mi o tobie mówił. Mówił, że
jesteś piękna i masz niesamowity talent do siatkówki. I kochasz to co robisz!-
w tym momencie zobaczyłam, jak zza drzwi wchodzi Mariusz.
- Cześć.!- krzyknął – Poznałaś tego małego potwora, którego
zwę Justyną.
- Nie jestem potworem! – krzyknęła mała Justysia i nastąpiła
dla Mariusza na nogę.
-Auuuaa!- krzyknął.
- To za potwora! – rzuciła mała i pobiegła do pozostałych
dziewczyn. Mariusz usiadł obok mnie. Próbował jakoś zacząć ale mu to nie
wychodziło.
- To może zacznę ja!- rzuciłam twardo.- Widziałam cię wczoraj
w galerii. Widziałam cię z twoją dziewczyną. Całowaliście się. Więc nie mów mi
że mnie kochasz, że ci się podobam! Skończ już! Ja się przejechałam na takim
jednym, więc wiem jak to jest. Dokładnie to samo. Mówił, że mnie kocha, a do
innej pisał, że chcę z nią chodzić….- nie dokończyłam swojej myśli.. bo on
wstał, złapał mnie za ręce i pocałował. Nie umiałam się od niego oderwać i tak
stałam jak wryta.
- Co ty robisz!? – zdobyłam się na odwagę i krzyknęłam. Echo
poszło po hali- jakim prawem mnie całujesz!?
- No bo mi się podobasz. A co do wczorajszej sytuacji, to ja
z nią zrywałem. Ona nie mogła się z tym pogodzić i zaczęła mnie całować. Życie.
– uśmiechnął się ponuro.
- Sorry, nie wierzę ci. Może i z nią skończyłeś… ale ja nie
wierzę. Po prostu .. nie wierzę!
Tymi słowami zakończyłam tą rozmowę. Teraz muzyka na ful,
słuchawki w uszy i totalne skupienie. Odłączyć się od tego. Skupić się!
Nie spodziewałam się takiego tłumu na hali. My w strojach..
zwykłych.. treningowych.. kibice.. barwy narodowe. Koszulki reprezentacyjne
kupione w sklepie przed halą. Nawet moja tam była. Ale na szczęście nikt nie
miał mojej.
Składy podobne do tych co pierwszego dnia. Troszkę
zmodyfikowane. Ja zostałam na przyjęciu. Dobrze mi z tym. Mecz pokazowy dla
Kibiców RP czas zacząć.!
Dziwnie się grało przeciwko sobie. Trener się zaśmiał do
Kaśki „Macie tą młodą.. na pewno wygracie!” widać było, że mnie polubili, ale
czy ja faktycznie powinnam grać w ogóle w siatkę? Czy to dla mnie? Kocham to..
ale czy siatkówka kocha mnie? Zobaczymy.
Byłam na przyjęciu. Nic szczególnego. Tylko szkoda, że ponad
połowę ataków do mnie.. tzw. sytuacyjnych szły do mnie. Wielkie zdziwienie na trybunach budził
fakt, że na piętnaście sytuacyjnych… nieskończonych miałam… jedną. Jedną,
jedyną jakimś cudem wybronioną przez Kryśkę. Do tego dochodziły też punkty z
zagrywki.. których było około 15 ? Same asy. Prawie. Jak to Kasia mnie
określiła.. Kasia Skorupa.. „Tajfun .. normalnie TAJFUN!”
Ale nie tylko ja grałam! Dziewczyny grały rewelacyjnie!
Rozgromiłyśmy je znowu… 3:0.
Dziewczyny z mojej drużyny zaczęły krzyczeć „Kasia, Kasia!
Mistrzem Polski jest.. Kasia! Mamy Kasię..Mamy mistrzostwo.” Nie chciało mi się
w to wierzyć! Cała w śmiechu chciałam usiądź i ochłonąć, ale nie .. Kasia
Skowrońska wpadła na rewelacyjny pomysł i razem z dziewczynami zaczęły.. mnie
nosić po sali!!!
Kibice na hali zaczęli śpiewać coś w stylu.. „We are the
chapions!” a ja znowu myślałam że śnie. Sen na jawie.. po raz.. enty. Marzenia
stały się rzeczywistością.. a jutro.. jutro, mogło nie istnieć…
***
Tak siedząc na tej .. Em.. no.. jak.. to.. Em.. no niech
będzie.. Takim czymś, zauważyłam jak na trybunach siedzieli ; Bartek, Piotrek,
Michał i Igła. Trochę wysoko.. ale i oni nie mali .. od razu mnie zauważyli.
- Patrz Piter.. kogo my tu mamy.. Młoda? Przecież nie dawno
ciebie widziałem? W autobusie? – krzyknął Bartek.
- OOO Kasia? – uśmiechnął się Piter.
Zeszłam z wysokości i podeszłam bliżej. Fani zbytnio się nami
nie interesowali.. być może dlatego, że byliśmy po drugiej stronie hali. Tam na
trybunach nie było nikogo.. Tylko my.
- Tak ja! – uśmiechnęłam się nieco zirytowana. Ale w tym
dobrym sensie.
- Oo to da zdolna siatkarska bestia!- złapał mnie za ramiona
Krzysztof Ignaczak- Tak. Widzieliśmy twoją..znaczy waszą grę.. Jesteś perłą
Polskiej siatkówki.
- Szkoda, że jej jeszcze nikt nie odnalazł.- odchrząknął
Winiar.
- Jak to nie!? Przecież
jest na zgrupowaniu seniorek.. piętnastolatka..- przerwałam dla Kasi
- Jutro już szesnastolatka!
- AAAA. Mamy imprezę w ośrodku!!!- zaczął „tańczyć Igła”
- Zapraszam panią do tańca. – odezwał się Bartek. Wyciągnął w
moim kierunku ręce i zaczął mną wirować. Koleś umie tańczyć, ale ja nie za
bardzo. Więc prędzej czy później odłączyłam się od tego wielkoluda.
- Nie Barteeek. Dość.! W głowie mi się kręci.- powiedziałam
jak naćpana.
- Ty spryciarzu! – krzyknął Winiar.- Kolejnej w głowie
zawróciłeś!
- Ma się ten dar po tatusiu.- uśmiechną się Bartek.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.. nawet sam Bartek. Reszta
dziewczyn sobie poszła. My razem z Kasią Skowrońską zostaliśmy z chłopakami. Kolejny
raz przekonałam się, że wiek tak naprawdę nie gra żadnej roli.. to tylko nic
nie znaczące cyferki. Bawiłam się z nimi jak z rówieśnikami. Krzyś, tak kazał
na siebie mówić (lub Igła), miał gorsze odpały niż ja. Całe „Igłą szyte” nie
ukazuje jego ludzkiej głupoty za, którą go wszyscy kochają.
Trening był tylko meczem pokazowym. Z chłopakami siedzieliśmy
około godziny. Szybko zleciało. Dostaliśmy bilety od związku na ich mecze LŚ
2013. Ale wątpię czy na nie pojadę. Kasia obiecała, że pogada z moimi rodzicami
i odwiezie mnie do domu. Czyżby .. przyjaźń?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz