Rozdział II
Przed salą
gimnastyczną stał Bartek. Lekko zaskoczona dalej szłam z dziewczynami. Ale na
dłuższą metę to nie wyszło. Złapał mnie za ramię, krzykną do dziewczyn:
- Zabieram
wam waszą mistrzynię!
- Czyżby to
jest to, o czym teraz myślę? – rzuciła Karolina – a może to już to ? hmmm?
- Nic wam
więcej nie powiem! Zabieram wam ją! – ze śmiechem na ustach złapał mnie za rękę
i poszliśmy w przeciwną stronę.
Wiele nie
trwało moje milczenie. Wbrew pozorom lubiłam dużo gadać.
- Co ty
robisz Bartek? Przecież.. przecież… - tu urwały mi się słowa. Nie mogłam
niczego powiedzieć. Zacięła mi się płyta.
- Przecież w
ogóle Ciebie nie znam? Oj mylisz się Kasiu. Baardzo się mylisz. Myślisz, że
przechodzę na wasze trening dla Sylwii, Gośki czy jakiejś jeszcze innej..
Specjalnie zrywam się z korków.. po to by.. by.. Cię zobaczyć. Znam cię
bardziej niż myślisz. Kochasz siatkówkę, trening…- chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale naprzeciwko był już Tomek.
- Hej..
Myślałem, że Ciebie tu spotkam.. odbiorę cię z trening..a tu Bartuś trzyma moją
dziewczynę za rękę..- popchną Bartka.
- Jaką twoją
dziewczynę?! Nigdy nie byliśmy razem i już nie będziemy. Zostaw nas.-
krzyknęłam w złości i popchnęłam go na trawnik.
- To więc
tak chcesz ze mną to zakończyć? Na razie. Myślałem, że mnie kochasz. Dobra. Na
razie. – odchodząc kopną puszkę leżącą koło śmietnika.
- Nic ci nie
jest? – złapałam Bartka z rękę, pochyliłam się- Ty masz brązowe oczy.
- A ty
lubisz brązowe oczy..-zaczął mnie podrywać.
- Noo, taak.
Było już
blisko pocałunku. Ale nie. Ja nie byłam na to gotowa.
***
W domu byłam
na 19. Rodziców już nie było. Ale to nawet dobrze. Nie musiałam słuchać ich
paplaniny jaka ja jestem brzydka. I że
nigdy mi się nie uda. Ale wiadomość o reprezentacji pewnie ich zaskoczy ;>
Kładąc się
na łóżku nie miałam ochoty na nic. Jadłam tylko śniadanie, kanapkę po treningu.
To wszystko. Nie miałam siły na to wszystko. Jedyne co potrzebowałam to kocyk i
TV. Jakiś fajny film i oderwanie się od rzeczywistości…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz