Rozdział IV
- Cześć!- wykrzyknął
jeden z nich- Ej, Piotrek ona chyba nie słyszy naszego przywitania.
- Teraz usłyszy.- poczułam jak słuchawki spadają z moich uszu
– Cześć! – powtórzyli, tym razem razem.
- Yyy… no cześć? O nie. Wy to… to- nagle zabrakło mi słów.
Zawsze marzyłam, żeby poznać siatkarzy, ale w takim miejscu?
- yyy? To znaczy, że nas nie lubisz? Ej. Młoda! Widzę, że
trenujesz..ale nie kibicujesz? Ej.. Młoda.. – ciągnął jeden z nich.
- No dobra. Nie przeciągajmy tego Bartek! Jestem Piotrek. To
jest B A R T E K. – oczom nie mogłam uwierzyć, że to się stało.
- Wiem! Przecież znam was! Oglądam wszystkie mecze
reprezentacji, no i mecze klubowe. Nie mogę się tylko nacieszyć, że spotkałam
was w takim miejscu.
- OOO jak miło – próbował wesprzeć mnie Bartek- a ty do
Sosnowca?
-Eee. No tak.. – z zawieszoną miną próbowałam się schować w
swojej torbie. Ale nie udało mi się.
- Coś nie tak? Nie lubisz siatkówki? W domu nie idzie… czy w
szkole? – próbował jakoś mnie pocieszyć swoimi zawiłymi pytaniami.
-Bartek! Zostaw ją, no. Nie widzisz… ona ma 15 lat. Jest tu
sama…- próbował dokończyć
- Taak całkiem sama. A skąd pan wie, że mam 15 lat?-
spojrzałam się na niego, ale wcale nie zależało mi na odpowiedzi.
- Po pierwsze: nie pan, tylko Piotrek, a po drugie ostatnio
na stronie związku, było jakieś nowe powołanie młodej zawodniczki do
reprezentacji..tak jakoś skojarzyłem. – Piter zamyślił się
-A ja myślałem, że ty preferujesz kwejka. – zaśmiał się
Bartek- Właśnie! Młoda nie postarzaj nas, na „pana” to trzeba sobie zasłużyć.
- A wy nie zasłużyliście? Przecież zrobiliście tyle dobrego
dla nas. Jesteście wielcy! – i nie zauważyłam, jak Bartek usiadł obok mnie.
- OOO. Widać, że profesjonalistka. Buty- idealne, taśmę też
ma. OOO – zdziwienie Bartka doprowadzało mnie do śmiechu. No i wybuchłam.
- Co Ciebie tak śmieszy? – no i się zaczęło.. głupie miny,
odpowiedzi ich obu sprawiło, że się odtworzyłam. Starałam się zapomnieć o
problemach i o tym wszystkim.
***
Do Sosnowca zostało ponad 70 km, więc przyszedł czas na postój.
Bartek i Piter starali się mnie cały czas rozbawić. Przyznam udawało się to
im. Stacja paliw. To idealne miejsce na
postój.. w dodatku z siatkarzami.. w dodatku na Orlen. Mina Bartka, kiedy
zobaczył Pitera na bilbordzie- bezcenna:
- Ty Piter! Ty na prawdę jesteś przystojniejszy ode mnie?
Weś, doradź mam się martwić o swoje fanki?- z miną szczeniaczka zwrócił się do
mnie- Czy mam się martwić?
Ze śmiechem na ustach, nie potrafiłam odpowiedzieć. Ich tok
myślenia mnie przerażał. Ale miło było się dowiedzieć, że nie tylko ja mam
takie odchyły.
***
Czas z tymi dwoma wariatami miną szybko. Zdążyłam wziąć
autografy. Piter ze śmiechem wziął też
mój, co mnie trochę zadziwiło. Ale jak to on tłumaczył: Jeszcze nie jeden
będzie mi tego zazdrościł! Obiecali też… że na pewno się kiedyś spotkamy. Ale
to nie mogło być prawdą.. tak po prostu.
Nie zdążyłam się obejrzeć..byliśmy już w Sosnowcu. Co raz
bliżej prawdy.. Piętnastolatka zawładnie
siatkarski świat. Bynajmniej to się nie spełni. Na pewno. Przynajmniej w tamtym
czasie w to nie wierzyłam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz