ROZDZIAŁ I
Z dołu słychać było już głosy wkurzonych
rodziców. Ja wtulona w poduszkę starałam się zapomnieć ostatnią kłótnie… Jak
zwykle poszło o mecz i siatkówkę. I o marzenia.. też siatkarskie..
- Kaśka! –
słychać było zdenerwowanie mamy – chciałaś przecież jechać na trening.. A
kuchnia się sama nie posprząta!
- Jeszcze 5
minut- wybełkotałam do poduszki i przymknęłam oczy.
Trening
sobotni zaczynała się o 11, była jeszcze 8 więc i tak wszystko było po mojej
myśli… Zdążę ! Ale nie.. Muszę wstać.. Zrobić poranne ćwiczenia.
Wstałam z
łóżka. Pod nogami czułam zimny dywan. Okno było już otwarte. Chociaż to był już
maj, pogoda robiła kaprys i strasznie wkurzała ludzi swoją temperaturą.
Schodząc na dół usłyszałam szept taty:
- Ale nie
można jej na to pozwolić…- nie zdążył dokończyć, bo właśnie w tym momencie
zeszłam ze schodów.
- Pozwolić
na co?- syknęłam z nie dowierzaniem – Jeśli chodzi o siatkówkę, ja już swoje
powiedziałam. Nie zamierzam słuchać waszych uwag na temat jak zmarnuję sobie
życie, robiąc to co kocham. Dość, słyszycie! Wyjeżdżam. Spełniać marzenia..
Koniec. Nie chcę słyszeć waszych uwag! Swoje powiedzieliście wczoraj…
Rodzice
stanęli wryci. Nie umieli nic więcej powiedzieć. A ja nałożyłam dres. Wyszłam
pobiegać.
Ze
słuchawkami na uszach przemierzałam kolejne metry, słysząc tylko muzykę i swoje
myśli. Serce nie dawało mi spokoju. W końcu odpuściłam chłopaka, który mnie
oszukiwał, a na którym mi zależało. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie SIATKÓWKA.
Robiąc wszystko, na co mnie było stać, starałam się zapomnieć ostatnie kłótnie
z rodzicami.. i te brutalne potraktowanie Tomka.
***
Trening.
Jedyny czas. Jedyne miejsce gdzie mogę robić wszystko co kocham. Boisko lśniło.
Zachęcało do grania.
Otwierając
drzwi szatni, zawsze była pusta.
Przychodziłam zawsze punktualnie. Nic więcej mnie tak nie odprężało ja
widok piłki, siatki i boiska. Miałam motylki w brzuchu na samą myśl, że zaraz
dotknę piłki i zasmakuje boiska...
Przebrana i
uczesana ( kucyk i opaska) weszłam na salę. Na balkonie siedziało kilku chłopaków z mojego rocznika.
Zwykłych piętnastolatków, którzy byli bardzo przystojni.. a do tego bez
nałogów. Trenowali nogę. Ale lubili
przychodzić dwie godziny przed treningiem, aby (jak to dziewczyny mówiły)
uradować oko moim ciałem i zagraniami. Nie wierzyłam im … Aż do pewnego
momentu.
Dziewczyny
przychodziły zwykle punktualnie. Ja zdążyłam zrobić rozgrzewkę i poćwiczyć
zagrywkę, a za oknem widziałam uradowane nastolatki cieszące się sobą i swoimi
chłopakami. Ja miałam tylko siatkówkę…
Wszystkie
stanęłyśmy naprzeciw trenera.. jako jedyna byłam zadowolona z tego treningu i
miałam banana na twarzy. Inne stały pogarbione.. ale pomimo pozorów.. kochały
to.
-
Dziewczyny. Mam dla was pewną nowinę. Jedna z was dostała powołanie do
reprezentacji Polski! Jest to ogromne wyróżnienie. Po ostatnich zawodach…
odkrył ją pewien trener.. Chcecie wiedzieć? – trener potraktował to jakby coś..
szczególnego.. więc wszystkie dziewczyny stanęły wyprostowane w rzędzie.. tylko
ja próbowałam cofnąć się do drzwi i uciec. Udałbym mi się, gdyby nie głos z
góry;
- Ej.!
Kasia! Nie uciekaj! I tak wszyscy wiedzą
że o ciebie chodzi!- to był Bartek. Jego cudowny uśmiech napotkał moją
wystraszoną minię. A on jak zwykle z wielkim uśmiechem zakończył swój monolog.
Trener
zaskoczony całą sytuacją podbiegł do mnie i
powiedział;
- Tak oto
się wydało. Przedstawiam wam naszą reprezentantkę! Kasiu! Nasza mistrzyni!
Miny
dziewczyn mówiły same za siebie. Gratulowały… Ale jedna z nich odwróciła wzrok
i spokojnie zaczęła rozgrzewkę.
***
Trening
zakończył się jak zwykle za szybko.
Dziewczyny zaczęły nucić, że mamy złoto.. Bo mamy Kasię. Miło było ale nie
wszystko było dobrze. Paula zaskoczona tym, że to ja zostałam wybrana wstała,
podeszła do mnie i prosto w twarz rzuciła mi garstkę słów:
- Ja Ciebie
tu przyprowadziłam. Uczeń przerósł mistrza. Gratuluje kochana.-przytulając się
do mnie szepnęła- Pamiętaj: ty jesteś
najlepsza. Nikomu nie pozwól powiedzieć, że jest inaczej. Ale przed tobą wiele
pracy. Kochasz to. Więc walcz o to jak swoje! -
w tym miejscu dziewczyn zaczęły mnie przytulać.. ja zaczęłam płakać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz