środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział VIII- "Co bedzie gdy...?"



Rozdział VIII
Czy wspominałam już jak kocham siatkówkę? To teraz to powiem. KOCHAM. Dziwnie się zaczynała.. ta moja przygoda z siatkówką.. na początku nie pomyślałabym, że zwykły wysiłek fizyczny przerodzi się w pasje i stanie się nie odłączną częścią mojego życia. Zmieni je nie do poznania. Tak byłam zakochana. Tak, w siatkówce.
Nie spodziewałam się, że kolacja w ośrodku może być taka dobra. Dużo owoców. Tak jak na śniadanie.. tylko to była kolacja. Ale było pysznie. Pogadało się trochę  ze staruszkami.. w końcu seniorki. Śmiechu dużo. I potem spacer… Wszystko było za proste. W końcu będę musiała się na czymś, albo na kimś przejechać. Taka była kolej rzeczy. Tak było ze mną.
***
Dochodziła 18. Był maj, więc nie było tak ciemno. Co ja mówię.. w ogóle nie było ciemno. Przecież był 21 maja. Osiem dni do moich szesnastych urodzin. Pięknie.
Spacer z Mariuszem, którego ledwo znam. Nie powiedział gdzie mamy się spotkać i o której.. powiedział tylko, że oprowadzi mnie po Sosnowcu. Tyle. Aż.. czy może tylko?
Wiedział, chyba wiedział, w którym pokoju mnie znajdzie. Wiedział.
Pukanie do drzwi rozniosło się po pokoju. Byłam sama. Dziewczyny poszły na basen koło hali. Ja pogadałam z mamą. No i miałam iść na ten spacer. No. Przyszedł.
-Proszę!- krzyknęłam z zachrypniętym głosem. Drzwi się otworzyły. Stał on. Ten sam on, którego kilka godzin wcześniej potrąciłam.
- Hej. Myślałam, że już nie przyjdziesz.- powitałam go uśmiechem.
- Jak miałbym nie przyjść? Obiecałem przecież. – jego piękny uśmiech odbijał się teraz w moich oczach. Nagłe uczucie. Nic więcej nie potrzeba… tylko on i siatkówka.- Tak w ogóle … Mam coś dla ciebie. Proszę.- wręczył mi mały bukiet czerwonych róż.. Miało się okazać, że nie dość, że przystojny, to jeszcze romantyczny.. To musiał być sen.
- OOO. Nie trzeba było.- zarumieniłam się
- Dla tak pięknej dziewczyny każdy bukiet jest podziękowaniem, że jest.- odpowiedział. – To jak . Jesteś gotowa.? No przecież. Cudnie wyglądasz.- wziął moją rękę i wyszliśmy. Nic więcej.. tylko ON. Jego dłoń oplatała moje zimne palce. Tak. On się zakochał. Widać to po oczach. Ale ja? Odwzajemnię mu to uczucie?
***
Doszliśmy do parku. Nic bardziej mylnego. Słońce zachodziło. Na wszystkie strony rozpromienił się pomarańcz. Tak jak na boisku. „Trafiam w to pomarańczowe”.
Usiadaliśmy na ławce. Naprzeciwko fontanny. Woda, kropelki wody opryskiwały nam twarze. Takie miłe uczucie. Ciepłe powietrze odparowywało te kropelki. Nie mieliśmy mokrych twarzy. Na szczęście.
Wiele nie trwała cisza, od której się zaczęło.
-Opowiedz mi coś o sobie.- rzucił Mariusz..
-Emm.. no co ja mam ci powiedzieć.? –patrząc w dal zadałam te pytanie jakby do siebie.
- Mów. Tyle mi wystarczy.- cały czas się na mnie patrzył, kątem oka widziałam jak się patrzył.
- Mam na imię Kasia. Mam prawie 16 lat. Chodzę do gimnazjum odległego stąd o jakieś 300 kilometrów. Jak tu jechałam autobusem poznałam Bartka Kurka i Piotrka Nowakowskiego. Nad życie kocham siatkówkę. Wiąże z nią życie. To na tyle?- popatrzyłam na niego pytająco.
- Aha. Poznałaś Bartka i Pita? Zazdroszczę. Ale ty jesteś piękna na tle tego słońca. Ale czemu mieszkasz tak daleko. – w tym momencie przysunął się do mnie, obiją i przytulił. Ciepło mi się zrobiło. Ale i niezręcznie.
- Co ty robisz?- gwałtownie się odsunęłam.- Ja ciebie nie znam. Możemy pogadać, ok. Nie mam nic przeciwko.. ale bez przesady.
- Przepraszam.- złapał mnie za rękę i głęboko wpatrzył się w oczy. – Chciałem tylko.. tylko .. tylko cię poczuć. Wiem to głupie. Ale od tamtego momentu, kiedy się ze mną zderzyłaś, mam wrażenie, że..że..- jego przedłużanie doprowadzało mnie do furii.
- Że? – rzuciłam
- Zakochaałem się w Tobie. Chociaż w ogóle cię nie znam. Wiesz jak to się zakochać od pierwszego wejrzenia. W naszym wypadku zderzenia- zaśmiał się i ja też, pokiwałam głową w celu potwierdzenia.
- Poczekaj chwilę. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Dzisiaj tu przyjechałam. Muszę to wszystko ogarnąć. Wybacz. Nie chciałam ciebie urazić. Ale muszę to przemyśleć. Za dużo jak na dzisiaj. Zdecydowanie. Odprowadzisz mnie do ośrodka? – próbowałam przełamać swój monolog.
- Jasne! – uśmiechnął się nie zbyt urażony- wstaliśmy. -  ja naprawdę rozumiem to wszystko. Na miłość trzeba czasu. Ale ty kochasz siatkówkę nie?
- Noo taak. Życie, pasja. – odpowiedziałam z uśmiechem
- To jakbym ja był siatkówką, byś zakochała się we mnie.?- dziwne pytanie brzmiało jeszcze bardziej dziwniej.
- Pytasz o to czy bym cię pokochała?- zaskoczona próbowałam coś z tego zrozumieć.
-Taak.
- Nie wiem. Być Może. Siatkówka to sport. Ty jesteś człowiekiem. Ale czemu nie . Może.
Resztę drogi nic nie mówiliśmy. Przy hali zadał mi pytanie.
- Kochasz siatkówkę. Widać to. Widziałem ciebie na treningu. Jesteś niesamowita. Ale jak ci nie wyjdzie. Jak .. stanie się coś złego.? Myślałaś co będziesz robić?
-Nie zastanawiałam się na tym. Nie wiem. Zostanę z nią bez względu na wszystko.
Tak zakończył się pierwszy dzień w Sosnowcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz