Rozdział XIII
Po tej „imprezie”, w ogóle nie czułyśmy zmęczenia. Co to
było? Nie przespana noc. Wielkie mi rzeczy!
Otwierając drzwi ośrodka, nie czuć było, że to już rano.
Wszyscy byli już na nogach od co najmniej godziny. Teraz po prysznic, ogarnąć
się i lecimy na trening. Już ostatni…
Do pokoju drzwi były otwarte. Nie trudno było więc wystraszyć
Anię.
- Buuuuu!!! – wykrzyczałam. Tak z taką miną jakbym chciała
coś jej zrobić
- AAA. Wiesz że nie lubię tego jak mi to robisz?- z
przerażeniem rzuciła Ania.
- Tsaa. Jasne. Zrobiłam to pierwszy raz.!!-śmiałam się leżąc
na łóżku.
-Fakt. Znam ciebie.. dlatego tak powiedziałam. – uśmiechnęła się
w moją stronę.
Do pokoju weszłam sama. Kasia wstąpiła na moment do dziewczyn
spod piątki. Gdy tylko wstąpiła do pokoju i zobaczyła jak leżę długo nie
czekała. Pobiegła i rzuciła się na mnie.
- Maaała szykuj się! – krzyczała z progu.
-AAAA ! - moje „AAA” brzmiało tak, jakby to sprawiało mi
przyjemność.
Tak. Może i ona wygląda na chudą… ale wcale taka nie jest.
Moje kości…
Czas skończyć to co się zaczęło. Wchodząc po prysznic nie
myślałam o niczym, tylko o tym, co by tu zrobić, żeby tu wrócić. Tak. Wspaniałe
miejsce.
Ogarnięta wyszłam z łazienki. Kaśka ogarnęła się w łazience
dziewczyn. Cała grupka stała przed pokojem. Stała i czekała. Chyba na mnie.
Poczułam się wyjątkowo. Tak jak prawdziwa reprezentantka w sporcie, bez którego
moje życiem byłoby niczym.. tak po prostu.
Wchodząc na stołówkę, nie było możliwość, żeby tu nie wrócić.
Nie po to, żeby jeść czy pić.... Tylko po to, aby napatrzeć się na ściany pełne
wspomnień.. historii.. siatkówki.. polskiej. W końcu możemy powiedzieć, że jesteśmy
w czymś najlepsi. Że MY możemy tworzyć „Grupę Śmierci”. Łzy same nalewały się
do oczu.. kiedy patrzyłam na portret.. ich wszystkich.. czy to Agaty Mróz, czy
Arka Gołasia. Tak młodo zginęli.. tak bardzo kochali życie…
***
Do pokoju zaszłam tylko po to, aby wziąć torbę na trening…
wszystko kojarzyło mi się z pierwszym dniem.. który przecież tak szybko
minęło..
Nic mnie tak nie cieszy jak lśniący parkiet zachęcający do
grania. Siatka, piłka, parkiet… Parkiet był
dla mnie drugim domem.. piłka najlepszą przyjaciółką.. Pieprzyć to, że
czasem nie wychodzi.. jak to kochasz… po prostu tego nie opuścisz.. Kochasz..
chcesz odejść.. i tak powrócisz.. po prostu.. kochasz siatkówkę.. i wszystko..
to co potrzebne ci to życia… ma tylko dziewięć liter.. s-i-a-t-k-ó-w-k-a…
Kochasz. To. I już.
Ostatni trening. Ostania gra z tymi wariatami. Ostatnia jak
na razie. Szybko się skończyło.. a to, że 70% piłek posyłam w aut albo w siatkę..
świadczyło o tym, że po prostu jest coś nie tak. Coś nie tak.. wracam do domu..
W szatni żadna nie chciała się odzywać. Ale wszystkie się
tuliły i żegnały. Była 13.. o 15 jedziemy.. zostały 2 godziny aby wszystko zamknąć…
zakończyć.. spakować się.. powstrzymać łzy od płaczu.
Spakowałam się w 20 minut. Kasia tak samo.. trener i sztab
szkoleniowy pomogli mi wnieść pakunki.. ale nie do samochodu Kasi.. a Pauliny,
która też jechała w tą stronę.. Kasi autko musiało pomieścić jeszcze Maję i
Iwonę. Tak. Zabrałam ze sobą walizkę. To na tyle.. ośrodku żegnam. Łzy same
nalały mi się do oczu.. nie potrafiłam tego powstrzymać…
Wyjeżdżaliśmy z Sosnowca, kiedy napisałam do mamy, że już
jedziemy. SMS.. krótka wiadomość „Wyjechałam z Sosnowca. ;)”. Emotikona, zawsze
spoko..
Jadąc tak i jadąc.. słuchając piosenek .. różnych różności…
Wiele nie mogło brakować do szczęścia…
Kasia skupiona nie jeździe.. nie zdążyła ..
Samochód jadący z przeciwka walną w prawą stronę.. poczułam
to, że zasypiam.. w oddali słyszałam tylko syreny karetki pogotowia. Wszystko
było dobrze.. nic mnie nie obchodziło że leżę na środku drogi. Teraz tego co
chciałam to spokoju.
Zasnęłam.
______________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. ;))) Piszę z serca.. może dlatego.. :DDD
ciekawi co będzie dalej? Komentujcie, udostępniajcie.. publikujcie ;>
To na tyle ;D