wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 27



Tak jak "normalni" ludzie nie mogą żyć bez powietrza, tak ja nie mogę żyć bez siatkówki.  Same wejście na halę sprawia.. Boże..nie umiem powiedzieć.. wyrazić co ja wtedy czuję. To trzeba kochać, żeby to zrozumieć.

Dziewczyny zaczęły rozgrzewkę. Ja usiadłam obok trenera. Nie pewnie zaczęłam rozmowę.. Bo tak naprawdę nie wiedziałam czego chcę. Ale przełamałam się.

- Trenerze.- zaczęłam niepewnie.

- Tak.- odpowiedział nawet nie odrywając wzroku znad statystyk. Czyli typowych siatkarskich papierów. Tak. W tym sporcie istnieje pojęcie „papierkowa robota”.

-Ale nie wiem jak zacząć.- rzuciłam z zakłopotaniem.

- Najlepiej od początku.- powiedział, z lekkim uśmiechem na ustach, nie unosząc oczu znad stosu kartek. Tak naprawdę nie wiedziałam co chcę powiedzieć.

- Dobra. To więc tak…- urwałam dość nie pewnie. – To tak. – dalej nie wiedząc co powiedzieć ciągnęłam tę niezręczną ciszę, po między mną, a ukochanym trenerem Makowskim.

- Powiesz wreszcie o co chodzi, czy będziesz tak ciągnęła to ME?- zaśmiał się. W jego słowach wyczułam irytację. Ale to był cały trener.

- Prawda jest taka, trenerze, że nie wiem jak to powiedzieć…- urwałam w pół zdania, ale wyczułam też wzrok Kasi na mojej twarzy.- Ja.. Ja nie powinnam tu grać. Jestem tu nie potrzebna!- słowa zabrzmiały jak wyrok. Zakaz gry. CO?! Nie.. nie dramatyzujmy. Po prostu.

- Co ty dziewczyno gadasz? – zapytał się zdezorientowany pan Makowski. – Nie powołałem ciebie, bo jesteś nie wiem.. złą zawodniczką. Powołałem ciebie, bo odkryłem pasję, której nie widziałem u żadnej zawodniczki spoza kadry. Tutaj, widać pracę i talent.. a i serce jakie wkładasz w całe granie. Więc nie zamartwiaj się, bo jesteś świetna.. Tylko w końcu to zrozum!- słowa kazania. Tsaa. Chwila zwątpienia w mój talent i tysiące myśli, że nie umiem grać. U mnie to normalne. Chyba. Tak mam od zawsze. Inni mówią, że jestem dobra, a ja wyrównuję siebie z ziemią, i mówię, że jestem chodzącym beztalenciem. Cała głupia ja. Ta.

Po głupiej rozmowie z trenerem, po głupich rozmyślaniach i po głupich zwątpieniach, przyszedł czas na ochrzan od dziewczyn. Mocny kopniak słowami. Takie rzeczy możliwe tylko w tej drużynie.

-Czyżby ciebie już zupełnie pogięło?- rzuciła z wyrzutem Kasia.

- Totalnie. Ona już zupełnie nie myśli.- poklepała mnie po plecach Ania Werblińska.

- Spokojnie.- parsknęłam.- Postaram się tak nie myśleć.. Ale z moim rozumkiem…

-Po prostu dziewczyna jest niedowartościowana.- prychnęła Paulina, bijąc moje lewe ramie.

- Ma talentu po cholere, a mówi, że grać nie umie. Co z tobą się dzieje?- rzuciła Ania.

- Widać, że w domu nikt jej nie wspierał…- zesmutniała Maja.

- Proszę.. Nie chcę o tym rozmawiać…- po policzku popłynęła mi łza. Samoczynnie. Bez jakiegokolwiek pohamowania spadła na świeżo polerowany parkiet. Odbiła się obok moich butów, zostawiając po sobie kropelkę wody.

Nie zorientowałam się, kiedy po chwili wszystkie dziewczyny rzuciły się w objęcia. Taki grupowy przytulas. Tak słodko to wyglądało. Przynajmniej musiało, bo chórek w mojej głowie robił słodkie „Ooooo”, tak jak w tych disneyowskich produkcjach, w których zawsze było dobre zakończenie. Szkoda, że życie nie jest jak film. Ale swoją monotonnością nudziłyby po prostu.. Czyż nie?

Po tych wszystkich dekretach miłości i uczuć, przyszedł czas na ostatni trening w spalskiej hali. Piękny parkiet trzeba przyzwoicie pożegnać i poobijać go trochę. Jaka piękna jest miłość, pomiędzy parkietem, a Mikasą. Cała siatkówka, jest przecież sportem miłości. Pan Jerzy Milewski miał w stu procentach  rację. Tak piękne uczucie powstaje tylko między człowiekiem, a jego pasją. Nic tak ciebie nie kocha, jak siatkówka. Tego dowiaduję się każdego dnia. Ale tak jak w dobrym związku, tutaj też jest pełno spięć, przekleństw i złości. Volleyball is Volleyball. Life is Life.. Volleyball is life. W moim przypadku.

Trening minął jak zwykle, za szybko. Czemu co dobre szybko się kończy? Czemu to co kochamy, mija tak szybko? Ej. Zrób coś!

No nic. Czas wrócić do pokoju. Powrócić do szarej rzeczywistości pełnej niedogodnień. Wyjąć spod łóżka czarną walizkę, odtworzyć szafę i zacząć znienawidzone pakowanie. Życie sportowca jest takie trudne. Ale za co kocham te życie? Za to, że robię to co kocham.  Piękne uczucie, że idziesz do pracy z uśmiechem na ustach i cieszysz się, że pracujesz. Moją pracą jest gra w siatkówkę. Każdemu życzę tak pięknej pracy i tak pięknie spędzonych chwil. Cudownie.

Zamknięcie walizki.

Zamknięcie szafy.

Za godzinę mamy wyjazd do Bełchatowa. Stamtąd do Brazylii na WGP. Pierwsze mecze. Oficjalne. Ach. Żałuję tylko, że nie spotkam się z tymi wariatami. Ale, musi coś się skończyć, aby coś mogło się zacząć. 

Usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na kalendarz. Siatkarski. Wśród krajowej elity- Ja. Niska dziewczyna. Z numerem jeden. Obok Kasi. Z tyłu Pozostałe dziewczyny. Pojedynczo jesteśmy bezbronne, razem jesteśmy w stanie pokonać drużynę Chuków Norrisów. Data zaznaczona. Koniec lipca. Na początku sierpnia jedziemy na WGP. Marzenie było tylko snem, śniącym się każdej nocy. Za parę dni stanie się realne. Ciężko napisać to, co teraz czuję. Chcę płakać- ze szczęścia. Śmiać się- ze szczęścia.

Kasia usiadła obok mnie. Popatrzyła się na ten sam kalendarz, który teraz był w cieniu zainteresowania, a był przecież tylko zdjęciem i kartką wyznaczającą poszczególne dni.

- Widzisz.. Dwa miesiące temu nie wiedziałam, że istniejesz- zamyśliła się Kasia- Dzisiaj nie wyobrażam sobie bez ciebie całej drużyny i mojego pokoju. A najbardziej nie wyobrażam sobie mojego życia.- przytuliła mnie ramieniem. Czułam, jak znowu po policzku płynęła mi łza. Tym razem spadła na przedramię Kasi. Czułam się po prostu bezpieczna. Nie wiedziałam co powiedzieć.

Zegar wskazywał już godzinę odjazdu. Żegnając Spałę, zastanawiałam się czemu nie widać tych naszych słodziaków. Ale nie musiałam długo zastanawiać się nad miejscem  ich pobytu. Stali po prostu przede mną. Przed nami. Dech zaparło mi w piersiach, z tego co oni zrobili.

_____________________________________________
Tak macie rozdział. Znieczulica. Wróciłam z wakacji, ale mam nadzieję, że jeszcze pojadę. :)) Ciepełko zachęca. Lecę nad jeziorko. Yupi laaa :D a że mam blisko <3333 
Podoba się komentuj :) Chcesz być informowany/ana? Pisz na gg :) albo nwm ;)))) :D najlepiej poinformuj mnie :) Podoba się- komentuj ;)

1 komentarz:

  1. No świetnie. Dobrze robić to co się lubi kocha:) Mieć takie wsparcie to jest już coś. Zawsze dobrze mieć kogoś takiego czuć jego wsparcie.

    OdpowiedzUsuń