Rozdział XXI
Wejście do hali w ramionach Kurka. Sen czy jawa? A może zaraz
się obudzę? Nie. Tyle rzeczy. Za dużo jak na moją młodą główkę. Mam dopiero 16
lat.. a tyle mi się już przydarzyło.. OO. W końcu robię to co kocham, mam wokół
siebie prawdziwych przyjaciół, którzy mnie kochają. Tyle mi wystarczy. Niech
będą oni i siatkówka. I mam niebo na ziemi !
Rodzice.. eh. Ich to ja już nie mam. Tylko ich nazwisko.. ta
sama krew.... i tyle chwil.. zmarnowanych na kłótniach, sprzeczkach i
niewiadomo czym jeszcze.. I te ich gadanie.. „Siatkówka to jest durna gra, z
której nie wyżyjesz! Nie masz talentu. Nigdy ci się to nie uda!!” Czy tak mówią
rodzice, kochający swoje dziecko? Zranili mnie tak bardzo, że miałam myśli
samobójcze.. jedyne co mnie przywracało do życia to siatkówka.
Aktualnie mój status to siatkówka. Z Bartkiem .. eh. Kontaktu
nie mam. Dobrze, że już nie wrócę do
moich okolic.. ale .. never say never.. w końcu..
Wejście do szatni u
boku najlepszego przyjmującego Europy. Bezcenne :
- To ja cię tu zostawiam, idę na trybuny.- powiedział Kuraś.
- A ja myślałam, że mnie nie zostawisz. – prychnęłam z
sarkazmem.
- Oj. Pozwolę ci się przebrać. W końcu trochę prywatności.-
uśmiechnął się.
- Prywatność.. Ha. Dobre to było.! – zaczęłam się śmiać.
On odszedł na trybuny, ja weszłam do szatni, aby ogarnąć się
przed treningiem. Oczy dziewczyn spoglądały nam nie w dość dziwny jak na nie
sposób. Nie wytrzymałam i rzuciłam proste pytanie:
-No co??
-Nie nic.. – odpowiedziała z sarkazmem grupka dziewczyn za
mną.
- Ale o co wam chodzi?- spytałam się ze śmiechem.
- Czy nie uważasz, że Bartosz jest dla Ciebie za stary? – z
uśmiechem zapytała mnie Kasia.
- A czy nie uważasz, że to nie to co ty myślisz.. to tylko
przyjaźń.- uśmiechnęłam się w jej stronę.
- ta … „przyjaźń”- pokazała przede mną znak cudzysłowu.. ten
taki ze zgiętymi palcami.
- AA. To tak się teraz na to mówi.- zaśmiała się Kinga.
-Nic nie ma! On ma 25.. ja 16 lat.. nasze doświadczenia do
nas nie pasują.. ani liczby.. to po pierwsze.. a po za tym.. dajcie mi się
ogarnąć .. proszę.- robiąc minę szczeniaczka poszłam się przebrać.
- Ta. Najlepsza wymówka… Kochana! Miłość nie wybiera.-
uśmiechnęła się Kasia.
- Ta… - westchnęłam.
Trening minął bardzo szybko. Nim się zaczął, musieliśmy już
wychodzić.. Szybko czas płynie mi tylko na parkiecie. Trening dwu godzinny ..
minął jak 10 minut. Parkiet stał się moim drugim domem, gdzie nie było kłótni,
problemów.. nic.
Szybkie wejście do szatni. Ogarnięcie się po treningu.. I do
trenera. Prosił mnie, żebym tu na chwilę została… Zostałam.
- Chciał mnie pan widzieć- odparłam.
- Tak. Proszę usiądź. To zajmie tylko moment. – powiedział trener.
Ja usiadłam na niezbyt wygodne krzesło.. Ale to są realia polskiego sportu,
gdzie pieniądze idą dla ministrów, którzy nie mają pojęcia o sporcie.. A nas,
jako związek nie stać nawet na porządne krzesła. Eh..
- No więc, jest sprawa. – zaczął trener- Większość dziewczyn
z zespołu mają swojego menagera.. I to on załatwia za nie większość spraw
klubowych i w ogóle reprezentacyjnych. Ty .. Hm.. ty nie dostałaś takiego
szczęścia, więc kluby dobijają się do mnie.- uśmiechną się.
- Ale przepraszam. To na pewno nie problem załatwiać moje
sprawy? Przecież ma pan więcej na głowie teraz..
- Nie przejmuj się. Ja byłem zaskoczony, że starają się o
ciebie takie kluby! Wiedziałem, że Atom będzie ciebie chciał, ale nie
spodziewałem się, że kluby zagraniczne będą miały taki odzew!
- Ale ja przecież nie jestem pełnoletnia. Nie mogę należeć do
takiego klubu..
- Dla ciebie zrobią wyjątek. Dostałem propozycję, abyś grała
w rosyjskim Dynamie, tureckim Fenerbache a nawet … w azerskiej Rabicie!!!
- Co?! !!! Ale jak to? Przecież to nie mój poziom.. Nawet nie
marzyłam o takim sukcesie! Nie wiem co powiedzieć!!! Jestem taka
szczęśliwa..Brak mi słów.- popłakałam się.
-Dobrze. Teraz pójdź ochłoń, Jutro, albo kiedyś tak dasz mi
odpowiedź do którego z klubów wolałabyś iść. Tak apropo gratulacje.!
- Dziękuję panu za wszystko! – uścisnęłam go i wyszłam z
pokoju. Przed drzwiami stał Bartek i Kasia. Takie wielkoludy, przynajmniej do
siebie pasują. Ja jestem takim siatkarskim karłem. Ale talentem im dorównuję.
- Więc co chciał od ciebie nasz trener?- zapytała Kasia.
- Hm.. nic szczególnego.. Przypomniał mi tylko że nie mam
menagera..- ukryłam swoje szczęście pod smutną miną.
- Eh.. prędzej czy później go znajdziesz- uspokoiła mnie
Kasia.
-Ty.. Młoda? Czyżby tylko o to chodziło? Po twojej minie
wiem, że masz coś jeszcze w zanadrzu…- zaśmiał się Bartek.
- No .. Ty mnie jednak dobrze znasz! – zaśmiałam się razem z
nim. Wy może lepiej usiądźcie.. Będzie łatwiej wam to zrozumieć czy coś.
- Co się stało?- zapytała z goryczą Kasia.
- Nic.. Tylko.. Wszystko..- zaczęłam tajemniczo.
- GADAJ! – powiedział Bartek potrząsając mnie za ramiona.
- Dobra.. dobra.. opanuj emocje bejbe- zaśmiałam się.- No
więc tak.. Dostałam propozycję zaczęcia współpracy z klubami..
- Tylko tyle.? – zapytał znudzony Bartek..
- to jeszcze nie koniec- uspokoiłam jego niedowierzanie.
- No więc?- zapytała Kasia
- Tą propozycję dostałam od Dynama, Fenerbache… i
..RABITY!!!-zaczęłam krzyczeć ze szczęścia. Echo rozprzestrzeniło się po całej
hali.
- CO?! – zapytali razem.
- Tak.. też nie mogłam w to uwierzyć..
Dlaczego ten rozdział pojawił się tak późno?!? ;/ Super, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*