czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 25

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Chłopak mający dwadzieścia sześć lat, zakłopotany jak mały chłopiec w supermarkecie. Żal mi się zrobiło go.. i tej całej poronionej sytuacji, która miała miejsce dzisiaj. A może on faktycznie coś do mnie czuje? Ale to chore! Między nami jest spora różnica wieku. To nie pasuję do mnie! Nie!!!
- Chcę ci powiedzieć..- i urwałam nie kończąc swoje filozoficznej myśli.
- Że to było szczeniackie? Że nie masujemy do siebie, bo ja jestem za stary? Że jestem głupi bo zakochałem się w małolacie z pasją?- wypowiedział trzy pytania praktycznie bez powietrza. Ale we wszystkich tych pytaniach było coś prawdziwego. Tego co mnie tak dobijało. Tego.. Tego.. Tego.. uczucia, które po części jest skierowane do niego.. Ale nie mogę. Ale co jeśli go zranię? "Małolata dała mi kosza".. To chyba nie jest dobry kierunek rozwiązania tej sprawy.. Mogę powiedzieć, żebyśmy zostali przyjaciółmi.. Ale to na to samo wyjdzie.. Albo mogę z nim być i mieć w głowie chorą myśl, że mam chłopaka o dziesięć lat starszego ode mnie.
W mojej głowie kłębiło się tysiące sytuacji.. żadna z nich nie była dobra.. Żadna. Czułam, że grunt osuwa mi się pod nogami. Bolało to, że mogę zranić człowieka, którego bardzo lubię.. A on pomyśli, że ja nic do niego nie czuję i się zbłaźnił przed małolatą..
Rozdarta pomiędzy swoimi domysłami nie spostrzegłam ile to trwało. Bartek czekał na odpowiedź.
- Jednak to prawda.- rzucił smutno młody przyjmujący.
- Nie zupełnie.. - ciągnęłam.
- No to powiedz mi w końcu do jasnej cholery co do mnie czujesz. Bo nie wyrobię! I weź nie rób mi wykładu, że pomiędzy nami jest duża różnica wieku, bo gówno mnie to obchodzi..- długo zbierał się, żeby powiedzieć dwa kluczowe słowa- Kocham cię!- Czyli jednak. Jak mu powiem, że nic do niego nie czuję, okłame siebie i go. Jak mu powiem, że też go baardzo lubię, to będę żyła w chorej myśli. A może warto zaryzykować? Może poświęcę siebie... Przynajmniej nie zranię go...
- Wiesz.. Ja cię też bardzo lubię..- powiedziałam to tak jak mała, niewinna dziewczynka. Bałam się jego reakcji. Bałam się! Jego oczy nagle lśniły jak pięciozłotówki, a i humor się poprawił. Tak sugeruję, bo w niego nie wejdę.-Ale.. - i nagle jego twarz powróciła do stanu z początku rozmowy-Ale.. nie potrafię wyobrazić sobie nas jako parę. Słuchaj... Jesteś dla mnie wielkim autorytetem. Zrozum to! Kiedyś, jeszcze za nim Cię poznałam, marzyłam żeby Cię dotknąć, przytulić-szepnęłam- Ale wiedziałam, że marzenia się nie spełniają. Wiedziałam też, że nawet Cię nie spotkam.. Ale, kolejna głupia definicja marzeń została złamana. Jednak się spełniają. - w tym momencie samoczynnie po policzku spłynęła mi łza. Łza nadziei? Może buntu? Zrozumienia? Rozpaczy? Czy radości?- Wiesz co, jakbym była trochę starsza.. jakbym była.. To byłoby to spełnienie marzeń. Naprawdę. Ale nie jesteśmy w filmie.. To wszystko jest cholernie trudne. Nie chcę Cię ranić.. Ale też nie mogę żyć w przekonaniu, że ranię samą siebie i łamię swoje zasady. Zrozum, proszę- teraz to już zupełnie się rozwyłam. Nie kontrolowałam tego. Nie mogłam.
- Nie płacz, głuptasie- szepnął i objął mnie.- Chcę się tylko tobą opiekować. Chcę, żebyś była bezpieczna...- po chwili przerwy.- Ale nie mogę zapomnieć tego co się zdarzyło. Cholernie mnie to boli.. Zrozum. Chcę żebyś była szczęśliwa. Tyle.- uśmiechnął się.
- Czyli co.. Braciszku..- słowa przełamane płaczem.
- Tak. Siostrzyczko?- zapytał śmiejąc się delikatnie, lekko. Bez żadnej złości.
-Kocham Cię braciszku.- zaśmiałam się. Teraz pewnie myślicie, że to chore.. Ale ja go naprawdę kochałam.. nie tak jak męża, czy chłopaka.. Ale tak jak brata. Najukochańszego, najlepszego.
- Ja Ciebie też.- uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Dobra. Trzeba się ogarnąć. - zaśmiałam się wstając z łóżka Pita.
- Nie musisz. Łzy są oczywistą sprawą, kiedy ci na czymś (na kimś) zależy..Nie ma się czego wstydzić.-odparł.- Ty lepiej usiądź i powiedz, który klub wybrałaś. Może jedziesz ze mną do Włoch?- zaśmiał się.
- Nie. Myślałam, żeby najpierw skończy SMS. Potem przyjdzie czas na wielką siatkówkę. Na razie idę do Atomu Trefla i trzy lata w SMS. Tak to sobie zaplanowałam. - zaśmiałam się tak samo jak on to zrobił przy poprzednim zdaniu. Lekko uniosłam kąciki ust, na potwierdzenie udawanej radości.Tak naprawdę chciałam wyjechać. Porzucić tą szarą rzeczywistość, poznać nowych trenerów, ludzi, siatkarki.Chciałam.. Ale może byłoby lepiej gdybym zostawiła to? A co jeżeli nie dam rady? W Sosnowcu będzie ciężko. Tam poznam smak tych ostrych treningów. Tam zobaczę co to jest siatkówka na poważnie. Może faktycznie warto skończyć SMS? Mam jeszcze czas. Szesnaście lat .. w końcu.
- Wiesz co ci powiem?- zapytał.
- Skąd mam to wiedzieć? -zaśmiałam się.- Przecież nie czytam w myślach. Chyba- zaśmiałam się delikatnie.
-Taa.. Wiele ukrytych talentów- prychnął.- Ale do rzeczy- spoważniał.- Jak na szesnaście lat, jesteś naprawdę dorosła. Woda sodowa do głowy ci nie uderza. Ja gdybym miał do wyboru takie kluby, na pewno wyjechałbym zostawiając tu wszytko. Ty jednak myślisz realnie. Tak, żeby nic nie zepsuć, tak aby ci było dobrze..Nawet ja po mimo swojego wieku mam z tym problem.. Chłopcy mówią, że strasznie zmieniłem się przez te pieniądze...- zesmutniał.
- Wiesz, ja nie gram dla pieniędzy.. chociaż tak naprawdę są mi potrzebne  do życia.. Staram się nie jarać sławą.. Chcę być sobą.. Tak naprawdę gram dla siebie, dla nikogo innego. Dlatego tak to wygląda a nie inaczej. Dla mnie ważna jest gra, a nie pieniądze. - podsumowałam jego monolog.
- Boże.. I ty masz szesnaście lat? - westchnął.
- Rocznikowo. - zaśmiałam się.
- Ja mam odczucie, że jesteś starsza ode mnie.
- Nie bój się. Nie jestem. Po prostu za dużo przeżyłam jak na swój wiek.
- Ja Ci współczuję.- wtedy usłyszałam dziwny dźwięk.Tak..
- O ja nie mogę! W brzuchu Ci burczy! Dlaczego nie byłeś na kolacji? - zaśmiałam się.
- Domyśl się.! Przez ciebie królewno.Ale zaraz coś sobie zjem. Piotrek pod łóżkiem ma spore zapasy żarcia.- westchnął, ale tak bardziej śmiechowo. hah.
- A taki chudy.. - zaśmiałam się.
- Ta.. nie wiem jak on to robi.. Je na potęgę.. Tego po nim nie widać. - W tym momencie wszedł do pokoju Żarłok, czyli mówimy tu o Picie.
- Ty Siurak! Co ty robisz pod moim łóżkiem?!- krzyknął. Tak. Pit krzyczy.. Ale to tak fajnie brzmi.
- Po pierwsze, nie mów tak na mnie! Po drugie, głodnym jestem.- odpowiedział tak samo krzykiem.
- To ja może was zostawię.. I tak miałam już wychodzić.- odparłam. Śmiejąc się wyszłam.
- Dzięki!- usłyszałam za plecami. Chciałam odpowiedzieć "nie ma za co", ale nie było to potrzebne. Nie w tym momencie.

Zeszłam po schodach. Mogłam zjechać windą.. ale przejść się przecież nie zaszkodzi.Dziewczyny siedziały zapewne w pokojach i buszowały po swoich laptopach. Tak. To sie nazywa zdrowe podejście do życia. Jak to mówią.. uprawiaj sport, ale nie zawodowy.. Po treningu nie ma się ochoty na nic.. nie mówiąc o kąpieli.. bo to akurat każda z nas stara się robić po treningu. Czyste, piękne i pachnące. hah. Tak. Mówię o siatkarkach. Panie sprzątaczki uwijały się z mopami. Nie dawało mi spokoju, że my na brudzimy, one muszą latać z mopem. Ale im za to płacą w końcu.. Nam płacą za grę w siatkówkę. Takie życie.. Nie zawsze usłane różami.. często usłane kaktusami.. eh..
Czas powrócić do pokoju. Pociągnęłam za klamkę i delikatnie popchnęłam drzwi.Kasia siedziała na łóżku zapłakana.
- Ej co się stało?- zapytałam siadając przy niej.
- Zmarła osoba, która była naprawdę dla mnie ważna...- spuściła głowę na moje ramię i tak siedziałyśmy... ona płacząc.. ja powstrzymując łzy.. "Śpieszmy się kochać ludzi.. tak szybko odchodzą.."

Noc. Nie mogę zasnąć. Kasia.. Biedaczka śpi... Ona jest naprawdę twardą babą w życiu i na boisku.. ale kiedy jest "u swoich"  umie wyrazić to, co tak naprawdę czuje.Szkoda mi tego jak cierpi.. 
Ale spać i tak nie mogłam. Sięgnęłam do torby.. Wyjęłam laptop, ta melodyjka Windows 7 mnie przeraża... a szczególnie w nocy. Podłączyłam słuchawki. Włączyłam pierwszą piosenkę. Przypomniała mi to życie.. te przez które nocami płakałam. Twierdziłam, że lepiej będzie kiedy się potnę albo powieszę.. tak dobijała moja rzeczywistość... Zawsze brakowało.. brakowało odwagi.. kiedy trzymałam żyletkę nad nadgarstkiem, zawsze bałam się.. Tak naprawdę nie chciałam odejść.. Ale dobijał mnie ten fakt.. to wszystko..
Włączyłam Mozillę.. pierwsza karta.. facebook. Tak dawno tam nie byłam. Tak dawno...
Czat. Starzy znajomi.. pełno zielonych kropek, w końcu wakacje.. Nie musiałam długo czekać na pierwszą konwersację. Dobra koleżanka z drużyny. Ona zaciągnęła mnie na pierwszy trening.. Kocham ją za to!
- Hej jak tam w Spale? :D - napisała pierwszą wiadomość. Ja dotykając klawiszy klawiatury nie mogłam trafić w poszczególne. Za dużo do napisania.. tak mało czasu..
- Hej. Wspaniale.. Robię to co kocham.. W końcu .. wszystko dzięki Tobie :* - odpowiedziałam.
 Paula - Uczeń przerósł mistrza..
Ja- Ty lepiej odpowiadaj jak tam u was ;)) 
Paula- Stare bidy.. nic a nic się nie dzieję.. Smutno.. Bez Ciebie w składzie przegraliśmy 4 ostatnie mecze sezonu.. ;( Bolał fakt.. Bo dopiero teraz widać jak wielkie ogniwo straciliśmy.. - co? dziewczyny przegrały?JAK? Przecież one są świetne?! 
Ja- Nie wierzę! ;O Wy jesteście wspaniałe? Jak?
Paula- Nasza gra nie wygląda tak samo bez Ciebie..  Żałujemy.. Tylko dzięki tym meczom, kiedy z nami byłaś nie spadłyśmy do drugie ligi.. Tak byłoby ciężko.. Jesteśmy na 6 miejscu.. Następny sezon od października.. 
Ja- Wiesz jak boli mnie fakt, że nie mogę wam pomóc?! Cholernie. Ale zrozum też mnie.. za długo na to czekałam.. za wiele poświęciłam, żeby wrócić ;( 
Paula.- Twoja mama za tobą tęskni.. Tata.. leży na oiomie..;((( 
Ja- CO?!!! 
Paula.- Domyśliłam się, że nic nie wiesz.. Prawie się zabił.. Miał poważny wypadek.
Ja- Ale żyje? 
Paula.- tak.. dzisiaj miał wychodzić..- westchnęłam. 
Paula- Wiesz co .. ja muszę lecieć.. rano trening .. te sprawy.. pa ;*** Trzymaj się tam!
Ja- Ty też paa ;******* 
Tak zakończyła się moja konwersacja.. Teraz to ja pewnie już nie zasnę.. niestety.
_________________________________
Wróciłam do starego stylu pisania.. chyba.. ;p To chyba ostatni rozdział w lipcu. Albo w ogóle ostatni.. Nie czytacie chyba tego.. Komentujcie jak wam się podoba.. dla was to kilka sekund, a dla mnie zrozumienie czy mam dalej pisać czy nie .. paa;* 

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałaś nominację do Liebster Award ;) U mnie dowiesz się czegoś więcej http://niezawszedostajemytocochcemy.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń