środa, 17 lipca 2013

Rozdział 24

 Zapłakana wbiegłam do pokoju. Rzuciłam się na zimne łóżko. Płakałam. To nie miało prawa zdarzyć się nigdy.. a jednak. Zdarzyło się. A może.. jak uszczypnę się.. okaże się, że to tylko sen? Proszę. Pierwszy raz chcę to przerwać. Kiedyś wszystko musiało się spieprzyć. Kiedyś nastało teraz. Siedząc teraz przed monitorem, myślisz, że gdybyś była/ był na moim miejscu nie przejmował/a byś się tym co się stało? Oszczędzę Ci namysłu. Cholerne sumienie nie dałoby Ci usnąć. Tak jak teraz mnie. W pokoju nie było nikogo. Sama pośród czterech ścian. Miałam dość. Dość emocji. Dość!!!
Nie wiele musiało minąć, kiedy postanowiłam, że zmyję z siebie resztki pozostałego honoru. Nie wiele myśląc weszłam pod prysznic, odkręciłam kurek z zimną wodą. Cała złość, którą miałam w sobie spłynęła z zimną wodą spalskiej kwatery. Kiedy miałam już wychodzić z łazienki, zgasiłam już światło i już miałam odkręcać kluczyk usłyszałam głos Kasi:
- Ale co ja mam jej powiedzieć? Może ty z nią lepiej pogadaj? Przecież, przecież to nie moja sprawa, ale gdybym była na jej miejscu zrobiłabym tak samo. Przecież ona jest za młoda, ty za stary.. Nic nie mam do miłości.. Ale odpuść sobie.. Bądź dla niej najlepszym przyjacielem.. Ale nigdy chłopakiem.. Przecież, ona ma całe życie przed sobą.. A ty.. Ty jesteś naprawdę super chłopakiem.. Ale nie mieszaj jej już w życiorysie.. Proszę. - zachowała się jak matka. Opieprzyła go, ale jednocześnie podbudowała jego zamiary.
- A może wiesz gdzie ona teraz jest? Chcę usłyszeć od niej co ma mi do powiedzenia. Proszę.- zapytał trzęsącym głosem, pragnącym pomocy kogoś, kto umie mu pomóc, a nie udaje, że pomoże.
- Wiesz co.. nie mam pojęcia gdzie jest. Ty leć do pokoju i przemyśl to.. naprawdę.- oznajmiła Kasia. Mam wrażenie że to najlepsza przyjaciółka, jakiej dawno nie miałam, a w końcu kogoś takiego mam. Radość w sercu i uśmiech na twarzy. W ciemnej łazience było nawet lustro. Może nie widziałam tam za dużo, ale zobaczyłam w oczach tej dziewczynki łzy. Szklane oczy, w których pojawiła się osoba na której jej zależy.. Ale lata nie pozwalają jej na szczęście. Dziewczyna cieszy się, że stała się komuś ważną osobą. Ale to chore spotykać się z osobą o dziesięć lat starszą od niej. Znowu nie wiedziała co ma wybrać.
Postanowiłam wyjść z tej ciemnej łazienki. Miałam nadzieję, że Kasia wyszła razem z Bartkiem. Ale nie ona siedziała i zdawało mi się, że czeka na mnie.
- Wiedziałam, że siedzisz w łazience.. I pewnie wszystko słyszałaś.. Sprytna z Ciebie bestia- zaśmiała się atakująca.
- Ta .. Sprytna.. Nie rozumiem jednego.. - usiadłam na łóżko, zdejmując ręcznik z głowy- czemu on mnie pocałował? Przecież to chore! Dwudziestosześcioletni siatkarz całuje szesnastolatkę mającą gówniane pojęcie o życiu.. - ręce założyłam na twarz. Zaczęłam płakać. Przy mnie była już Kasia, która jak zwykle pocieszała mnie, że wszystko będzie dobrze. Jej mogłam wszytko powiedzieć i wiedziałam, że pomoże mi. Ale to nie tylko pocieszanie "Wszystko będzie dobrze. Nie martw się!", bo tak naprawdę te zdanie nigdy się nie spełniało, a naganiało coraz więcej kłopotów. Po prostu gorzej się pieprzyło niż było. Jej "pocieszenie" polegało na opieprzeniu mnie. Właśnie to pobudzało mnie do działania. Tak samo było na boisku. Kiedy byłam wkurzona, grałam najlepsze mecze.Dlatego, dziewczyny na zawodach mówiły mi takie a nie inne rzeczy, które były prawdą, a totalnie wkurzały.
- A nie pomyślałaś, że to on się zauroczył? To nie musi być koniecznie twoja wina.- coraz mocniej mnie przytuliła.- Ten świat jest tak zbudowany. Wszyscy, którzy chcą dobrze, najgorzej dostają po dupie.
- Coś w tym jest... Myślisz, że muszę z nim pogadać? Wyjaśnić to? - zapytałam
- Tak. Ucieczka w niczym ci nie pomoże, a tylko zranisz go... I pewnie siebie- powiedziała po chwili-  nie zamartwiaj się już. Wiesz co.. zmieńmy temat, bo mi się przypomina moja młodość. Uwierz nie chcesz tego słuchać- zaśmiała się pani K. Tak. Tak jak więźnia oznaczam ją w tym rozdziale.- Co z tymi klubami? 
- Nie mam pojęcia. Myślałam nad twoim nowym klubem. - rzuciłam nie pewnie.
- Rabita? Dobry wybór.. Ale czy nie lepiej najpierw skończyć SMS? W końcu to tylko 3 lata.. Potem możesz sobie iść do Rabity.. I jestem pewna, że gdy pokażesz im papierek z Sosnowca, łatwiej dostaniesz się do pierwszej 6. 
- Czyli ruszamy do Sopotu potwierdzić, że jednak idę do nich.- mój uśmiech wyglądał tak sztucznie, że nawet ja sama się zdziwiłam,  że aż taki mam wyraz twarzy.
- Młoda. Słuchaj..Masz czas na granie w najlepszych klubach świata. One chcą Cię teraz.. Tak naprawdę biorą kota w worku, bez żadnych ostrzeżeń, czyli jest naprawdę dobrze z twoją grą. Nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem ze strony klubów, po jednym meczu reprezentacyjnym. - zaśmiała się Kasia. 
- Może i masz rację. - przewróciłam oczami na widok buntu.
-Jak zawsze. - zaśmiała się.- Wiesz co.. dopiero 18.. zaraz kolacja. Może ogarniemy się trochę co? 
- No.. przydało by się- na mojej twarzy pojawił się uśmiech.. Taki tam.. Mała podkowa na buzi. Haha. Nie dziwię się, że Kasia, rzuciła takie pytanie, bo siedziałam w mokrych włosach i ręczniku.. W końcu. 

Talent.. Zapewne mam. Jak to określił trener.. ale czy będę potrafiła go rozwinąć? Kluczowe pytanie. 
Na kolacje włożyłam na siebie bluzę i aladynki. Dziwnie to zapewne wyglądało.. Ale mi było wygodnie. To się liczy. Włosy w kok. I na kolacyjkę! 
Jak zwykle pyszne jedzenie, nie ma jak spalska stołówka. Kocham ten klimat. Szkoda, że za dwa dni do Bełchatowa.. trzeba trenować, trenować.. A tu musimy zwolnic miejsca dla Serbów. Eh.. Może to i lepiej, kiedy mnie tu nie będzie? 
Nałożyłam sobie samą sałatkę. Dziewczyny dziwiły się, że ja przeżyję po takim posiłku, ale jakoś dałam radę! Przecież co jak co.. Ale ja mam nie dać rady? Phii.
Kolacja minęła szybko.. Humorystycznie. Tak. Zaraz po kolacji poszłam do Bartka. Pogadać.. wyjaśnić kilka rzeczy. Zapukałam do drzwi z numerkiem 72. Miałam nadzieję, że trafiłam. Usłyszałam głos Pita:
- Proszę!- pociągnęłam za klamkę, ale drzwi ani drgnęły.. Chłopcy chyba to wyczuli, bo zaraz drzwi otworzył mi Pit.-Widać, że nie doświadczona.-zaśmiał się środkowy.
- Niestety. Wróżką nie jestem. Tak w ogóle.. Cześć- podałam rękę Pitowi.
- Cześć.. Ty pewnie do Bartka? Od dwóch godzin słucha tej kijowej muzyki z jego kijowego IPoda.- zaśmiał się Pit.- Ale ja was zostawię.. pogadajcie sobie. Jak coś, jestem u fizjoterapeuty. - Tym oto zwrotem Pit opuścił swój pokój. Ja postanowiłam zaskoczyć Bartka, kładąc się na łóżku Pita. Po chwil Bartek zdjął słuchawki: 
- Ej Stary, kto to był. - powoli odwrócił się na drugi bok.- TY?!
- JA! Zero entuzjazmu.. Zero.. kompletnie mnie to nie zaskoczyło.
- Czego chcesz? - zapytał grzecznie, ale i z nutką złości w głosie.
- Pogadać.- usiadłam na przeciwko niego. On też podniósł się i patrzył się na mnie z miną "Przyszłaś tutaj mnie dobić?".. Ale tego nie powiedział.
- No to słucham. - zaczął dość nie pewnie.

_____________________________________________
Jak wam się podoba? Moim zdaniem nie mam talentu do pisania.. A te wypociny to z nudy.. Ale może się mylę.. Komentujcie ;) To naprawdę sprawia wielką radość, kiedy widzę,że jestem potrzebna.. ;) Pozdrawiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz