Rozdział XVII
Pyszne śniadanko.. mmm. PYCHA.! Kocham owocki i jogurciki,
chociaż Em.. jajeczniczka też wspaniała. Podziwiam panie ze stołówki, tak wiele
dla nas robią.. zero sprzeciwu. Po prostu ..żyć nie umierać.
Wiele nie musiałam czekać na pierwszy odpał z ich strony.
-„ Spała.. wioska nie mała… zrobi z ciebie siatkarza
ideeeeała..”- usłyszałam Winiara za swoimi plecami.
- Yy.. No powiedzmy.. z wami to trochę inna piosenka. –
zaprotestowała Kasia, która stała z lewej strony ..obok mnie. Ze śmiechem na
ustach powiedziała coś do dziewczyn.
- Ej.. ty nie obgaduj.. ja ci nic złego nie zrobiłem.. a
plotki na mój temat i bez tego chodzą po całym ośrodku.- z udawanym smutkiem
westchnął Winiar.
- No jakie plotki.. powiedz..Wysłucham. W gimnazjum pomagałam
ludziom, którzy mieli problem.. doradzałam. Ale co się stało z twoją
reputacją.?- ze śmiechem na ustach zadałam te pytanie.. które i tak wydawało
się nie dorzeczne.
- No.. bo- rozpoczęcie tego zdania, brzmiało jak przyznanie się
rodzicom do zbitego wazonu.- No bo.. mówią,.. – ciągnął to patrząc w podłogę.
- Co mówią?- zapytałam
- Mówią….- jego przeciąganie doprowadzało naprawdę do furii.
- Co mówią? Wyksztuś to z siebie!!! Kurde no!- powiedziałam
to trochę mocniej… zabrzmiało to strasznie.
- Eh.. mamusiu, nie krzycz na mnie.- spojrzał się na mnie
tymi niebieskimi oczami i błaganiem. Ze śmiechem na ustach.
- No dobrze już.- przytuliłam go.- to teraz powiedz.. Co o
tobie mówią w ośrodku.?- opiekuńcza matka Kasia z okolic Augustowa. Była
Teresa.. jest Kasia.. Nic bardziej.. śmiesznego.
- No mówią, że nie mam talentu. Nie umiem śpiewać. – w tym
momencie nie wytrzymałam. Razem z Kasią wybuchnęłyśmy śmiechem. Winiar też się
nie mógł powstrzymać.
***
Tak. To dzisiaj. Tak. Właśnie. Mój pierwszy mecz w
reprezentacji. Pierwsze zdenerwowanie. W sensie.. wynikające z reprezentowania
kraju. Za każdym razem kiedy masz orzełka na piersi i z głośników hali leci
hymn.. Nie .. Musisz działać. Pokazać, że jesteś Polką… Że jesteś najlepsza..
nie ważne, że tamta drużyna ma pierwsze czy ostanie miejsce rankingu. Ty i tak
musisz robić swoje.. iść po zwycięstwo.
Tak mecz był o godzinie siedemnastej. Więc.. mamy jeszcze
trochę czasu, żeby poodbijać piłkę.. Szkoda, że musiałam odbijać sama..
wszystkie były .. no jak to powiedzieć.. miały dość. Chociaż kochały
siatkówkę.. dzisiaj chciały się skupić na treningu. Nie to nie. Wzięłam klucze od trenera i poszłam na
siłownię.. Chociaż tyle dzisiaj zrobię. Chociaż.
Tak. Wiele nie musiało trwać. Myślałam, że pobędę sama. Przez
chwilę.. czy tak o wiele proszę.? Nie żebym znudziła się tym towarzystwem.. ale
czasem nawet dla najlepszych przyjaciół potrzeba kilka dni bez siebie. Wiele to
i tak nie trwało.
Zamknęłam drzwi. Usiadłam z ciężarkami.. tak ja to nazywałam..
nie jestem fachowcem.. nie znam się. W każdym bądź razie po jakiś 5 minutach
drzwi się odtworzyły. Za nich spoglądał na mnie chłopak. Tak. To był Bartek,
Bartek… ten ze szkoły.
- Hej. –krzyknął z daleka.- Czy to ta nasza podlaska
mistrzyni? –zaśmiał się.. jedną ręką zamknął drzwi drugą trzymał za sobą.
Odłożyłam ciężarki.. wstałam. Podeszłam go uściskać.
- Cześć, dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnęłam się.
Chciałam się przytulić, ale on uprzedził mnie kwiatami.
- No trochę dawno. Więc proszę.. oto mały bukiecik dla
najzdolniejszej siatkarki. Róże.. czerwone.. podobno, twoje ulubione.- podął mi
róże i mnie przytulił, właśnie tego mi brakowało.. tu.. takiej swojskiej,
podlaskiej krwi.. tego ciepła.. i tego ciała .. Jego.
- Tak. Właśnie.. Ulubione.. – zamyśliłam się.- Ale
przyjechałeś tu tylko po to, żeby wręczyć mi kwiaty? To nie dorzeczne..
Wziął mnie za rękę.. spojrzał głęboko w oczy.. ja nie
próbowałam się wyrywać.. ani nawet odwrócić głowy.. staliśmy tak.. aż w końcu
powiedział:
- Wiesz. Długo cię nie widziałem. Dwa tygodnie to wieczność..
dla osoby, która kocha Cię.. tak naprawdę.. mocno. Jak mam być szczery.. to podkochuję
się w Tobie od pierwszego treningu.. Widzieć tamtą niezdarną Kasię.. a tą..
WOW. Jesteś fenomenalna..- W tym momencie pocałował mnie. Coś pięknego..
usłyszeć.. że ten ktoś w kim się kochasz.. kocha też ciebie.. Ale że przyjechał
aż tutaj? Po co? Dla mnie?
- Em.. to do kiedy zostajesz? –zadałam te pytanie, cały czas
patrząc na jego twarz.
- Tutaj? Czy z Tobą?- zaśmiał się.
- Tutaj głuptasie..- walnęłam go lekko w ramię.
- Eh.. po jutrze jadę..- zasmucił się.- Ale na meczu będę.- od
razu humor mu się poprawił..
- Tak. Oglądać mnie będziesz. – uśmiechnęłam się.
- Ciebie zawsze.. nigdy mi się nie znudzisz. – jego oczy
dalej wpatrzone we mnie.
Rozdział super ;p
OdpowiedzUsuńZobaczymy co wyniknie z pobytu Bartka... :D
I te wyznania Winiara... ;D
Jeżeli masz chwilę czasu, to jak zawsze zapraszam do mnie:
milosc-mimo-wszystko.blogspot.com
Pozdrawiam ;]