środa, 1 maja 2013

Rozdział XIV- "Nic bardziej gorszego"



Rozdział XIV
Obudziłam się w szpitalu. Nade mną wisiał jakiś dziwny karnisz. Okno było uchylone. Z boku przy łóżku siedziała mama, Kasia i pielęgniarka.. która je pocieszała. Wszystko zaczęło się układać. Miałam wypadek.
Wszystko było dobrze. Aparatura pikała więc żyję.. Serce bije.
-Ona się obudziła!- powiedziała z entuzjazmem pielęgniarka.
- Ale….. co ja .. tu.. robię? – wybełkotałam.  
- Cśś. Nic nie mów. Miałaś wypadek. Spokojnie. Teraz leż i odpoczywaj. Daj szansę innym i nie rób nam tego kłopotu. Nic nie mów. – zakaz pielęgniarki dla gaduły, żeby nie gadała. Taak. To jest coś.
Wszystko było dobrze. Ruszałam palcami, rękami, głową.. ale w ogóle nie czułam nóg.. byłam pewna że tak ma być.
***
Dwa dni później nic się nie zmieniało. Z wyjątkiem tego, że mogłam normalnie rozmawiać. Miałam gości. Bartek przyjechał z wizytą.
- Młoda . Jak się masz.? – zapytał trzymając kwiaty i czekoladki.
- Nie jest źle. Mogło być przecież gorzej, mogłoby mnie tu nie być.. – powiedziałam.
- Przestań tak gadać. Najważniejsze, że żyjesz..- zamyślił się.- Taki talent Bóg zaprałby nam… Polska siatkówka nie przeżyłaby tego.
- To ty przestań.. głupoty gadasz!- zaśmiałam się. – Czekaj.. który dzisiaj jest?
- yy… 2 czerwiec. – wybełkotał Bartek.
-Czekaj! Zaraz. 31 maja zaczęła się Liga Światowa? A wy gracie ..yyy.. czekaj.. 7 czerwca? – z wielkim entuzjazmem rzuciłam garstkę powyższych słów.
- Całkiem dobrze z twoja pamięcią!- walną mnie w ramię – Tak zaczynamy 7 ..
- To co ty tu robisz? Powinieneś być na treningu… - rzuciłam opiekuńczo.
- Powinienem … Ale jestem u ciebie.. przysłali mnie tu chłopaki i trener. Życzą  szybkiego powrotu do zdrowia. – powiedział.
-Podziękuj im ode mnie.
Nasza rozmowa ciągnęła się przez ok. dwie godziny. Pielęgniarka wypraszała Bartka chyba z pięć razy… Miło się gadało.. Ale to była cisza przed burzą…
***
Kolejny dzień udręki w szpitalu. Na początku nie pisałam.. Ale pozostałym dziewczynom nic nie było.. z wyjątkiem paru siniaków i obdarć. Ja byłam.. poszkodowana.
Kasia i mama były u mnie codziennie. Rozmawiały.. Kasia pocieszała, że wrócę na boisko.. nawet się nie obejrzę..
Lekarz wszedł do mojej sali.. Nie miał fajnej miny.
- No .. jak tu zacząć. Mam przykrą widomość.-zwrócił się do mojej mamy.- Pani córka nie będzie mogła chodzić. Do końca życia…
Co???????? Jak to .. przecież.. ja.. a co z siatkówką? Co z marzeniami, reprezentacją? W jednej  chwili świat mi się załamał. Nic bardziej gorszego.Tych uczuć nie da się opisać..
Cały czas płakałam.

2 komentarze:

  1. Nieeee... Jak mogłaś to zrobić Kasi?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś! Dobrze wiesz, że utożsamiłam się z Kasią! Teraz wszystko się zawali! :'(
    Tyle się działo a ja dopiero dzisiaj mogłam przeczytać trzy ostatnie rozdziały. Wiesz, treningi potem leniuchowanie, ale starałam się bez internetu... Na GG zapomniałam chwilowo hasła, więc nic mogę wchodzić :c Dużo się dzieje! Ciekawy zwrot akcji. Co z Mariuszem???
    Pozdrawiam :D
    PS. Znalazłam stare konto, więc mogę komentować ;)
    Jak by co to ja, Laa ;)

    OdpowiedzUsuń