Rozdział XV
2 tygodnie
później
To co mówił lekarz odeszło w zapomnienie. Był trzeci weekend
Ligi Światowej. 21 czerwca. Mecz Francja- Polska. Telewizora w szpitalu nie
było.. przynajmniej w mojej sali. Nie mówiąc o kanałach Polsatu sport. Ówczesne
życie mnie dobijało. Nie sądziłam, że to tak szybko się zmieni.
Tuż po weekendzie. Dokładnie w poniedziałek miałam gości.
Piter, Bartek no i Igła.
- Gratuluję wygranej! – krzyknęłam, gdy tylko weszli do sali.
- A dziękujemy kochana. – zaczęli mnie ściskać. Ich uściski
były na tyle mocne, abym na kilka sekund straciła dostęp powietrza.
- Jak się trzymasz?- szurną mnie Igła z miną opiekuńczego
ojca.
- Bywało lepiej. Powoli godzę się z myślą, że już nigdy nie
będę mogła chodzić…- łza samoczynnie popłynęła mi po policzku.
- Słuchaj. Widziałem Ciebie na boisku.- przysiadł się na moje
łóżko Bartek.- Widziałem, jak grasz… nie ma rzeczy nie możliwych.! Wrócisz na
boisko.. zdobędziesz nie jedno mistrzostwo.. będziesz miała kochającego męża i
gromadkę dzieci, których z resztą będę chrzestnym.- uśmiechnął się. –Będziesz grała.
Wygrasz nie jeden mecz!! Zrozum kobieto.!
- Co do dzieci .. to ja też chcę być chrzestnym! – zaśmiał się
Pit.
- Na razie nie planuję… więc nie zostaniesz.. – zaśmiałam się.-
ale jak będą .. to niech wam będzie. Będziecie chrzestnymi.- rzuciłam.
- Wiesz Kasia.. ja.. to znaczy.. mój przyjaciel zginął w
wypadku..-zaczął Igła.
-Tak wiem.. Arek? Gołaś.. – zaduma sama wparowała na twarze
nas wszystkich..
- Tak. On.. on odszedł.. grał fenomenalnie… Bóg go tak szybko
zabrał.. nie przeżyję.. jeśli ty też nie będziesz mogła grać.. rozumiesz? Nie
pozwolę nikomu na to, żeby cię zabrał z boiska.. to twoje życie.. Zrozum.! –
wykrzyknął Igła.
Słowa Igły zadziałały jak .. nie mam jak wyrazić tego słowa.. Po prostu ..
odkryłam kołdrę.. przesunęłam nogi tak, aby zwisały z łóżka.
- Raz się żyję.! Więcej nie będę tu leżeć.!!. Pomóżcie mi,
proszę.- poprosiłam chłopaków. Zgłosił się Bartek i Piter. Igła wszystko
nagrywał.
Ustałam. Na własnych nogach. Teraz tylko wystarczy
przypomnieć jak się chodziło. No i już.
- Ja chodzę! Widzicie to !! Ja chodzę!!!- łzy nalewały się do
oczu.. łzy szczęścia. Nie moc, która towarzyszyła mi przez ostatni tydzień
zniknęła. W końcu chłopaki mnie puścili.. do łóżka doszłam sama. Sześć metrów..
pierwsze sześć w moim życiu po wypadku.
-Nie mów, że masz to nagrane.-śmiejąc się przez łzy..
zwróciłam te słowa do Igły.
- Tak mam.- on też śmiał się i płakał. Pit.. ryczał jak
bóbr.. a Bartek wszyszedł po doktora. Łzy szczęścia. Po wypadku. Łzy.
- Widzisz. Chodzisz! – krzyczał Pit. – Nasza Kasia chodzi,
chodzi.- poskakując po sali wyśpiewywał jakąś melodię.. nic bardziej mylnego..
Pit to jeszcze .. taki wyrośnięty dzieciak. Którego kocham! Tak jak całą
reprezentację!
- No widzi pan.. panie doktorze. Igła ma to wszystko
nagrane.- wchodząc do sali, Bartek tłumaczył dla doktora to co się tu zdarzyło.
Patrząc na mały ekranik kamerki, doktor nie mógł uwierzyć.
- To coś nieprawdopodobnego! Przecież.. miała pani uszkodzony
rdzeń kręgowy… ale jak to możliwe, żeby teraz pani mogła chodzić?- zapytał
zaskoczony lekarz.
- Nie wiem! Po słowach pana Krzyśka- wskazałam na Igłę- Coś
mnie tknęło i wstałam.. Z początku z ich pomocą, ale potem szłam sama. SAMA,
rozumie doktor.. SAMA.
- Coś nieprawdopodobnego, nieprawdopodobnego.. – powtarzanie tego
słowa.. mantra numer dwa. – Teraz zabierzemy ciebie na prześwietlenie.
- Wy już musicie iść?- spojrzałam na chłopaków z małą nutką
zapytania.
- Nie.. poczekamy na wyniki! –rzucił z uśmiechem Bartek.
Nie lubię prześwietleń. Szczególnie okolic kręgosłupa. Ale
jak mus to mus.
Na badania długo nie czekałam.. Porównanie zdjęcia zaraz po
wypadku i tego aktualnego.. to był cud. Rdzeń kręgowy był w jednej części.. bez
żadnych przerwań. To znaczyło jedno! BĘDĘ CHODZIŁA!!!!
***
Tamta wiadomość.. rozeszła się szybko.. Byłam nawet w TV.. w wiadomościach.
HA! Utalentowana, młoda siatkarka wraca!! Tak. Przede mną ME. Nie zawiodę ich…
nigdy!
Nie musiałam nawet długo chodzić na rehabilitację..
wystarczył tydzień. Na zakończenie roku zdążyłam.
Wiele uścisków. Dziewczyn . Karoliny, Sylwii, Justyny, Weroniki,
Moniki. I wielu innych. Nawet chłopcy cieszyli się, że wróciłam.. Ale to już
tylko pożegnanie. Za rok będę uczyła się w SMS Sosnowiec. Marzenie? Tak.
Spełnione.
Po zakończeniu roku ..
miałam od razu zgrupowanie. Jeden dzień trener dał dla mnie, żebym
pobyła trochę czasu z rodziną, przyjaciółmi.. powitała odpowiednio te wakacje.
Już 30 czerwca byłam w Spale. Te tygodnie szybko zleciały..
szczególnie te w szpitalu. Teraz GO to ME !
_________________________
Tak więc na prośbę.. Kasia chodzi!! ;DDD
Podoba się????
Świetne! Dobrze, ze Kasia może chodzić :) Czekam na następne rozdziały :) Dudi
OdpowiedzUsuńNo jasne, że się podoba Kasiu! Po policzku mi łza spłyneła, gdy czytałam ten rozdział! Cieszę się, że główna bohaterka będzie mogła chodzić! Już niedługo ME!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;) Laa.
Sorka za nieobecność ;p
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny, nie spodziewałam się, że będzie chodzić ;D
Jeżeli masz chwilę czasu, to zapraszam do mnie:
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam ;)